Kwiaty bzu czarnego i magiczny pyłek
Miniony weekend spędziłam w towarzystwie statków, morza atrakcji i nadrzecznej bryzy, przy okazji odbywających się w moim mieście corocznych Dni Morza.
Zaś poprzedni, długi weekend zawiódł mnie nad morze.
Bliska odległość mojego miejsca zamieszkania od morza, to niewątpliwie jeden z największych atutów miejsca, w którym mieszkam.
Szczególnie, że wybierając alternatywną trasę turystyczną, mam możliwość odbycia podróży w przyjemnym towarzystwie mijanej przyrody.
Za sprawą tej wyprawy, mogłam wzbogacić swoje zielarsko-kulinarne dokonania o kolejne przyjemne doznania.
W ubiegłym roku poraz pierwszy spróbowałam zrobić sama
syrop z kawiatów czarnego bzu
i z niecierpliwością wyczekiwałam kolejnego sezonu na przygotowanie zimowych zapasów.
Znalezienie w dużym mieście czystego miejsca,
skąd można zebrać kwiaty czarnego bzu jest karkołomnym wyczynem.
Dlatego wyprawa nad morze miała dla mnie podwójny wymiar. Odwiedziłam miejsce, które kocham miłością niezmienną od wielu, wielu lat i mogłam zebrać kwiaty bzu w sprzyjających okolicznościach nadmorskiego klimatu.
Chciałam w tym roku pójść dalej z moimi zielarsko-kulinarnymi poczynaniami,
dlatego wypróbowałam nowe receptury na przetworzenie kwiatów czarnego bzu.
I. Smażone kwiaty czarnego bzu
Kwiaty smaży się według upodobania w cieście naleśnikowym lub racuchowym, posypuje cukrem pudrem i zajada :-)
Podaję mój przepis w proporcji do przygotowanej ilości:
- 10 kwiatów czarnego bzu,
- 1/2 szklanki mąki,
- szklanka kefiru,
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia,
- szczypta soli,
- cukier puder do posypania,
- olej do smażenia.
Kwiaty zanurzamy w przygotowanym cieście i smażymy na tłuszczu.
II. Miód z kwiatów czarnego bzu
Składniki:
- 40 baldachów,
- 1 kg cukru,
- 1,5 litra wody,
- sok z jednej cytryny ( można dodać więcej).
Kwiaty zalewamy zagotowaną wodą i zostawiamy na godzinę.
Po tym czasie odcedzamy kwiaty, dodajemy cukier, sok z cytryny i doprowadzamy do wrzenia. Gotujemy ok. 1 godziny, aż zredukuje się ilość wody.
Gorący miodek wlewamy do słoiczków.
Można je dla pewności zapasteryzować.
Czym różni się miodek od syropu? Ma ten charakterystyczny dla miodu lekko drapiący posmak na podniebieniu :-)
III. Ocet z kwiatami czarnego bzu
w proporcji:
Piłam kiedyś taką herbatkę i była przepyszna, a jak się dobrze po niej czułam. Sama muszę pozbierać i coś zrobić. Zjadłaby te smażone kwiaty. Na początku myślałam, że to placuszki, bardzo apetycznie wyglądają. Bardzo dużą wiedzę posiadasz, a do tego nadal uzupełniasz, to już chyba pasja. :) Pozdrawiam cieplutko. Prześliczne zdjęcia. :)
OdpowiedzUsuńMożesz poszukać suszu w sklepie ziekarskim. Podejrzewam, że i sok sie znajdzie.
UsuńNigdy nie jadałam, muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńTo koniecznie spróbuj.
UsuńRobię sok z kwiatów bzu. Idealnie nadaje się do picia z herbatką w trakcie choroby.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ps. Śliczne zdjęcia.
Ja dodaję go do kawy, zamiast cukru🙂
UsuńW tym roku pierwszy raz zrobiłam syrop z kwiatów czarnego bzu i jestem nim zachwycona. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńCieszę się, że znalazł Twoje uznanie.
UsuńAch i pyszności, po takim poście to aż ja zapragnęłam spróbować zrobić coś :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :D
Najbardziej zainteresował mnie miód! Ciekawe, jak smakuje...:)
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi o tym rarytasie.Sprawdzę, jeśli jeszcze kwitnie spróbuję Twoich przepisów. Dziękuję i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTeż bym jeszcze narwała ile się da🙂
UsuńW tym roku przegapiłem kwitnący,czarny bez,ale w ubiegłym roku udało mi się zrobić syrop.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Więc wiesz jaki jest smaczny🙂
UsuńNigdy nie przygotowywałam niczego z czarnego bzu.
OdpowiedzUsuńA to dla mnie nowość! Muszę sobie zapisać te przepisy:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Warto nim się zainteresować, bo to ciekawe zielsko🙂
UsuńBardziej od tych smakołyków ciekawi mnie, gdzie to odludne miejsce znalazłaś? <3 jadę choćby dzisiaj! Uwielbiam takie wsiowe miejsca, a jeszcze nad morzem, to już w ogóle! Sama mieszkam na wsi i jakbym tu miała dostęp do morza, to umarłabym ze szczęścia.
OdpowiedzUsuńJest taka turystyczna trasa wiodąca przez Wolin.
UsuńPracowicie spędziłaś czas i zdrowotnie in plus, same zalety. Morze też kocham, a zaintrygowałaś mnie odludnym miejscem.:))
OdpowiedzUsuńWystarczy pojechać alternatywną trasą, z dala od głównej drogi🙂
UsuńNie konsumowałam nigdy kwiatów czarnego bzu , skuszę się jednak na te racuchy ;-)
OdpowiedzUsuńCzarny bez jest rewelacyjny na różne przetwory :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Obecność na Dniach Morza musiała być wspaniałym przeżyciem. Widziałam w telewizji fragmenty z uroczystości i po cichu żałowałam, że mnie tam nie ma. Nawet nie wiedziałam, że kwiaty czarnego bzu można wykorzystać na tak wiele sposobów. A moim faworytem zdecydowanie zostają te w wersji pieczonej. Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńSmażone kwiaty wydają się być kuszące:)
OdpowiedzUsuńWow!! Jestem pod wrażeniem ilości sposobów wykorzystania. Ileż możliwości. Miód zapewne wyjątkowy, ale smażone kwiaty to musi być rarytas. :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę sposób na smażone kwiaty z czarnego bzu, kiedyś takie przyrządzę:)
OdpowiedzUsuńJestem podważeniem wszystkich przepisów, zwłaszcza na miód i placuszki !
OdpowiedzUsuńNa pewno było cudownie na Dniach Morza :)
Pozdrawiam ciepło :)
Sok z bzu kojarzy mi się z moim dzieciństwem :) babcia taki robiła :)
OdpowiedzUsuńW życiu by mi nie przyszło do głowy, że takie rarytasy można zrobić z bzu, te placuszki mega :)
OdpowiedzUsuńDni Morza brzmią całkiem fajnie:) A kwiaty bzu jadam czasami:) Syropu jeszcze nie produkowałam, ale może w tym roku?
OdpowiedzUsuńUwielbiam syrop z kwiatów bzu czarnego !!! W zeszłym roku też taki zrobiłam, ale w tym roku pojechałam w moje miejsce i okazało się, że całą aleję bzów mi wycięli ( !?). No i chyba już nie zdążę na ten bez się załapać w innym miejscu. Piękne zdjęcia i cenne przepisy. Dziękuję :))
OdpowiedzUsuńKompletnie nie znam się na przetworach i innych tego typu rzeczach - więc zawsze kupuję gotowe na różnych reginalnych kiermaszach. Ale wszystko wygląda bardzo obiecująco :)
OdpowiedzUsuńKiedyś ktoś poczęstował mnie syropem z czarnego bzu, idealnie komponował się z herbatą. :)
OdpowiedzUsuńKwiat z nazwy czarny, a w naturze jest biały.Syrop również wychodzi jasny, rozumiem, że owoce są czarne? Zupełnie nie znam tej rośliny. U mnie w domu siego nie zbierało. To ciekawe, w tej kwestii jestem dość zachowawczy i zbieram owoce, grzyby, zioła takie jak podpatrzyłęm u rodziców w młodości.
OdpowiedzUsuńA przepis na smażone kwiaty chętnie wykorzystam, przyjemnie będzie poznać nowy smak. :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne zdjęcia. Przepis może wykorzystam przy okazji.
OdpowiedzUsuńZaintrygowały mnie placki z kwiatami bzu. Muszę spróbować w przyszłym roku.
OdpowiedzUsuńOstatnio widziałam sporo przepisów z użyciem właśnie tych kwiatów! Będę musiała w przyszłym roku spróbować!:)
OdpowiedzUsuńmarza mi sie placki z bzu. tylko te które mam są przy drodzę a nie chcę jesc ołowiu ;)
OdpowiedzUsuńJako czarownica polecam takie eksperymenty. Ważne, aby zrywać kwiaty zaraz po zejściu porannej rosy, wtedy są najlepsze
OdpowiedzUsuńPamiętam jak moja babcia o świcie zbierała różne rośliny, z których później napary robiła. :)
OdpowiedzUsuńSyrop jest mi znany ale nigdy inaczej nie wykorzystywałam czarnego bzu.
OdpowiedzUsuńOjej tymi smażonymi kwiatkami czarnego bzu to mnie zupełnie zaskoczyłaś, muszę zapamiętać, bo teraz to już po kwiatkach:-)A ja mam w ogrodzie czarny bez o prawie czarnych liściach i różowych kwiatkach:-) Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńIle zastosowań tylko szkoda że w okolicy bzu nie znajdę bo z chęcią bym takich placuszków spróbowała :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
O kurcze tak go nie wykorzystywałam.
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu spróbować smażone kwiaty czarnego bzu :)
OdpowiedzUsuńPlacki z kwiatu bzu czarnego?! Fajne pomysły na czarny bez, szczególnie że taki zdrowy
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia że można zrobić ocet z kwiatu bzu
OdpowiedzUsuń