Holly and the City
Gdzie ja byłam, jak mnie nie było? - Bywałam.
Chcąc poczuć się jak mieszkanka dużego, europejskiego miasta zafundowałam sobie tydzień rozrywek w iście metropolitarnym stylu.
Poniedziałek - teatr, spektakl z cyklu "Scena Poniedziałkowa". Jak się okazuje niektóre teatry pracują w ten dzień, choć utarło się zwyczajowo, że jest on wolny dla artystów, jako rekompensata za przepracowany weekend.
Sztuka w wielkim skrócie opowiadała historię "dwóch zgryźliwych tetryków". W rzeczywistości to zabawna, lekka opowieść amerykańskiego pisarza o dwóch podstarzałych komikach spotykających się po wielu latach - "Słoneczni Chłopcy". Rozrywka w sam raz na wesoły początek tygodnia.
Wtorek - kino. Tu historia jest poważniejsza. Opowiada losy prawdziwego człowieka osadzone w realiach II wojny światowej. Genialny matematyk Alan Turing ( w tej roli cudowny współczesny Sherlock Holmes czyli Benedict Cumberbatch. Uwielbiam!), Enigma, samotność i tragedia czyli "Gra tajemnic". Znakomity. Polecam!
Środa ... zbieram myśli i idąc za ciosem skrzykuję dawno niewidziane koleżanki na późny obiad na mieście. Jest o czym opowiadać, więc żegnamy się późnym wieczorem, obiecując sobie jak zwykle, że musimy spotykać się częściej. Wracam do domu z poczuciem, że ten czas nigdy nie będzie dla mnie stracony, bo bardzo się lubimy, a to jest nie do przeliczenia na cokolwiek.
Mogłabym już właściwie dobrnąć spokojnie do końca tygodnia i weekend spędzić na ogarnianiu domowych, zaniedbanych spraw, ale ...sprzątanie jest takie nudne i może poczekać. Nieopatrznie odwiedzam więc lokalny portal kulturalny i już weekend mam zaplanowany:
sobota - muzeum, spacer i obiad na mieście,
niedziela - Międzynarodowy Dzień Przewodnika Miejskiego.
Kontemplacja przy oryginalnym obrazie Rembrandta to kulturalne wydarzenie sezonu. Szansa może jedyna w życiu.
Natomiast zwiedzanie kilku obiektów, na co dzień nie odwiedzanych, do tego z przewodnikiem to nie lada gratka. Taka okazja nadarzy się dopiero za rok.
Weekend dostarcza niezapomnianych wrażeń, do tego poznaję "Szalonego Kapelusznika" czyli przewodnika Przemka. Oryginalny pasjonat, który o moim mieście wie prawie wszystko.
Wrażenia ? Bezcenne.
Podsumowanie ?
Takiej refleksji Wam życzę, bez względu na to gdzie mieszkacie.
Z refleksją zgadzam się w 100% :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się zdarza tak szwendać i zbierać zdobycze wrażeń - ubogaca jak mało co :)